Stałam do niego tyłem, po chwili poczułam jego oddech na
mojej szyi.
– Bądź cicho, a nic
Ci się nie stanie – szepnął mi do ucha na co przełknęłam głośno ślinę. Czy nikt
do cholery nie widział, że jakiś psychopata się do mnie dobiera?! Przeszliśmy
przez cały dział z mrożonkami kierując się do wyjścia. W sklepie było mało
ludzi, a gdy już starałam się z kimś nawiązać choćby kontakt wzrokowy, ten jak
na złość odwracał głowę w innym kierunku. Wspaniale!
Wyszliśmy na zewnątrz, mężczyzna cały czas milcząc prowadził
mnie przed siebie, a ja tylko zastanawiałam się ile czasu mi zostało. Nikt
normalny nie zachowuje się w ten sposób, byłam pewna, że za kilka minut, godzin
będę musiała się pożegnać z życiem. W końcu zatrzymaliśmy się przed jakimś
samochodem. Domyśliłam się, że do niego należy, ale nie wykonałam żadnego ruchy
by do niego wsiąść.
- Wsiadaj – rozkazał krótko pokazując mi drzwi po drugiej
stronie auta. Jego głos był mocny i w pewien sposób charakterystyczny, nie
dałoby się o nim zapomnieć.
- Nie wsiąde do samochodu jakiegoś psychola! – powiedziałam
krzyżując ręce na piersi. O tak, świetny
pomysł Alice żeby kłócić się z tym mordercą.
Mężczyzna widząc, że nie dam za wygraną i jak na złość
należę do tych upartych, wysiadł z auta i trzaskając drzwiami podszedł do mnie.
Nadal starałam się robić dobrą minę do złej gry, chociaż tak naprawdę miałam
ochotę krzyczeć i płakać żeby ktokolwiek zabrał mnie od tego idioty.
- Jeśli mówię, że masz wsiadać ze mną do pieprzonego
samochodu to masz to zrobić, rozumiesz? – jego głoś naprawdę brzmiał groźnie.
Takie dźwięki słyszy się jedynie w filmach, a nie w rzeczywistym świecie.
Zrezygnowana wypuściłam powietrze i nie patrząc na mężczyznę
wsiadłam posłusznie na miejsce pasażera. Dopiero w środku zdjął z głowy kaptur
na co od razu zaczęłam mu się przyglądać. Kto wie może jednak uda mi się od
niego uciec, a żeby mieć pewność, że go później złapią muszę wiedzieć jak
wygląda.
Od razu w oczy rzuciła mi się jego blizna, która znajdowała się na
policzku. Nie była duża, ale mimo to szybko zdążyłam ją zauważyć. Poza tym miał
ten trzydniowy zarost, który dla większości kobiet jest pociągający. Jego
ciemnobrązowe włosy nie układały się zbyt dobrze po zdjęciu kaptura. Przez
chwilę próbował je ułożyć, ale widząc, że nic z nimi nie zrobi dał sobie
spokój. Odwrócił się w moją stronę przyglądając mi się uważnie tak jak ja jemu
przed chwilą. Nie czułam się z tym dobrze, nie chciałam żeby patrzył na mnie w
ten sposób, nie wiedziałam także czego ode mnie chce. Z nerwów zaczęłam się
bawić palcami ignorując ból w nadgarstku.
- A teraz posłuchaj – powiedział nie spuszczając ze mnie
wzroku. – Jesteś zbyt ładna żeby robić Ci krzywdę, więc słuchaj się mnie, a
wszystko będzie w porządku.
W porządku?! Czy on
siebie słyszał? Prawie wyniósł mnie z tego przeklętego supermarketu, grozi mi i
według niego to ma być w porządku?
- Czego chcesz? – spytałam cicho, już wiedziałam, że jestem
bliska płaczu, ale nie chciałam pokazywać swojej słabości.
- Powiedzmy, że Twój kolega jest mi coś winien i do tej pory
tego nie otrzymałem – oznajmił uśmiechając się pod nosem. Jaki znowu kolega? O
co mu chodzi?
- Nie wiem o kim mówisz – odparłam lekko zdezorientowana.
Mój umysł zaczął pracować na wysokich obrotach, o kogo mu chodziło do cholery?
- Och z pewnością wiesz o kogo mi chodzi skarbie – zaśmiał
się po czym włożył kluczyk do stacyjki. Zanim jednak go przekręcił ponownie
odwrócił się w moją stronę. – Rozluźnij się, będziesz moją małą przynętą. Jeśli
ten skurwiel pojawi się w miarę szybko, puszcze Cię – poinformował mnie po czym
odpalił silnik i odjechaliśmy spod sklepu.
Całą drogę milczałam. Wygrzebywałam z pamięci jakieś
wspomnienia, które mogłabym dopasować do tej chorej sytuacji. Jedynym moim
znajomym, który uwielbiał pakować się w kłopoty był Alex, ale nie rozmawiałam z
nim od ponad pół roku. W tym momencie był jedyną osobą, która mogła się kryć za
tym wszystkim. Alexa poznałam w ostatniej klasie liceum. To było na jednej z
imprez, na którą przyszła praktycznie cała szkoła. Ja próbowałam się
odstresować po wszystkich przebytych egzaminach, a on pojawił się w odpowiednim
dla niego momencie. Wcześniej znałam go jedynie z opowieści innych uczniów,
Alex bawił się w rozprowadzanie narkotyków. Każdy imprezowicz wiedział, że
jeśli potrzebuje dobrego towaru to Alex był tą właściwą osobą, która mogła ten
towar załatwić. Nie trudno się domyślić, że mnie również próbował poczęstować.
Jego oferta co do narkotyków nie miała końca, miał chyba wszystkie rodzaje
proszków, tabletek no i oczywiście marihuany. W ten wieczór namówił mnie
właśnie na marihuanę. Wytłumaczył wszystko co i jak, po czym został ze mną w pewien
sposób pilnując mnie czy robię to tak jak mi wcześniej objaśnił. Po wypaleniu
trawki nasze humory od razu się poprawiły, przegadaliśmy całą noc i wcale nie
mieliśmy dość. Od tamtej pory zaczęliśmy się kumplować, ale ja nie chciałam
wchodzić w jego interesy. Tak naprawdę był normalnym kolesiem, często
zastanawiałam się po co pakuje się w takie gówno jak dilerka. Spotykaliśmy się
od czasu do czasu jako kumple, czasami razem zapaliliśmy, ale mnie po jakimś
czasie przestało to bawić. Nie czułam się już tak jak tego wieczoru na
imprezie. Gdy chłopak to wyczuł po prostu przestał się odzywać i w ten sposób
nasz kontakt w końcu się urwał. Nie widywałam go już więcej, nie wiedziałam co
się z nim dzieje, ale wiedząc że on też się nie interesuje tym co u mnie postanowiłam
nie zawracać sobie nim głowy. I tak oto teraz prawdopodobnie przez jego błędy
siedzę w samochodzie z jakimś bandytą, kryminalistą czy kimkolwiek on był.
Zatrzymaliśmy się przy starym, ledwo trzymającym się
budynku. Nigdy wcześniej nie byłam w tych okolicach, ale teraz wiedziałam, że
nic nie straciłam. Wyglądało to na jakąś opuszczoną kamienicę. Drzwi z jednej
strony były wyrwane z zawiasów przez co niebezpiecznie wisiały. Szyby w oknach
w większości były powybijane, a na ścianach znajdowało się graffiti. Moją uwagę
jednak przykuł garaż, który znajdował się zaraz przy budynku. Wyglądał na
całkiem nowy, przeciwieństwo tego co znajdowało się obok. Chciałam spytać co to
za miejsce, ale zanim to zrobiłam poczułam mocne szarpnięcie.
- Ruszaj się, nie mamy całego dnia – warknął popychając mnie
co chwilę w stronę drzwi, które miałam wrażenie że zaraz urwą się z jedynych
trzymających zawiasów. Wchodząc do środka od razu poczułam nieprzyjemny zapach.
W sumie czego mogłam się spodziewać?
Gdy weszliśmy do środka moją uwagę przykuła jedynie stara,
obdarta kanapa na której ktoś siedział. Oczywiście nie widziałam kto to, bo
również jak jego kolega miał na głowie kaptur.
- Jesteśmy – odparł mężczyzna za mną i ponownie pchnął mnie
do przodu. Odwróciłam się w jego stronę posyłając mu spojrzenie mówiące, że nie
jestem jego cholernym popychadłem. – Daj mi swój telefon – oznajmił spokojnie
na co moje tęczówki powiększyły się dwukrotnie. Nie miałam zamiaru oddawać mu
telefonu tym bardziej, że była to jedyna rzecz dzięki której mogłam się stąd
wydostać.
- Nie mam – skłamałam i szybko odwróciłam się do niego tyłem
żeby nie zauważył mojego zawahania.
- Nie kłam dziwko – warknął tuż przy moim uchu, a mi aż
zrobiło się gorąco. Nie pokazywałam tego, ale był cholernie przerażający i
bałam się go. Przygryzłam wnętrze mojego policzka modląc się w duchu, by po
prostu dał mi spokój. Niestety zamiast tego zostałam spoliczkowana. Mój
policzek nagle zaczął mnie palić, a dotykając go dłonią czułam niesamowite
ciepło, które było skutkiem uderzenia. W tym momencie byłam przerażona.
Wiedząc, że nie wahał się mnie uderzyć potwierdziło również fakt, że mógł mi
zrobić coś o wiele gorszego. Nie mogłam się teraz z nim sprzeciwiać. Powoli
sięgnęłam do kieszeni z której wyciągnęłam swój telefon. Mężczyzna bez słowa
wyrwał mi go z ręki i odblokował go po czym zajął się szukaniem czegoś. Zanim
się zorientowałam przyłożył telefon do ucha i cierpliwie czekał na odzew kogoś
po drugiej strony. Byłam pewna, że dzwonił do Alexa. Przecież nikt inny nie przychodził
mi do głowy. Gdy usłyszałam z kim tak naprawdę zaczął rozmowę wstrzymałam
oddech nie wierząc w to co słyszę.
Czyżby Justin wkopał ją w tarapaty ? o.O Cóż.. jestem lekko zszokowana. /turn_to_light
OdpowiedzUsuńAlice w tarapatach przez Justina?
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję, że on sobie tego łatwo nie wybaczy...
Ale w sumie, on wciąż śpi na jej kanapie.
Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko. :>
http://theway-i-feel.blogspot.com/
pisz kolejną pisz <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
OdpowiedzUsuńten rozdzial jest malo ciekawy,ale wierze,ze w kolejnym na pewno sie rozkreci.niecierpliwie wyczekuje kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńTaa...Alice będzie mieć ciężkie życie przez Biebera. Ten chłopak wręcz roznosi kłopoty i teraz też się udało. Wkopał ją w coś i mam nadzieję,że Ali się szybko z tego wyplącze xD
OdpowiedzUsuńWybacz,że krótko, ale nie wiem co by tu jeszcze dodać,bo zabrakło mi wręcz słów <3
Czekam na CD i zapraszam na trzeci rozdział u mnie, liczę na powiedzenie co się podoba, co nie. Wiesz-szczera opinia ;)
dirty-romance.blogspot.com
omg czy to Justin ją wkopał w to ooo szybko kolejny <33
OdpowiedzUsuńproszę cię pisz to opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńproszę pisz! :(
OdpowiedzUsuń