wtorek, 4 czerwca 2013

Ten.



Chwyciłam telefon i wybierając z książki telefonicznej numer nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci…

- Halo? – w słuchawce usłyszałam zachrypiały głos. Tak cholernie seksowny.
- Justin musimy pogadać – powiedziałam szybko nie biorąc pod uwagę, że przy tak wczesnej godzinie chłopak mógł nie zrozumieć co do niego mówię. Chwilę to trwało zanim przetworzył informację.
- Teraz? Wiesz która godzina?
- Przyjedź do mnie za godzinę – oznajmiłam, ale doszło do mnie że zabrzmiało to jak rozkaz. Zanim szatyn zdążył się odezwać dodałam krótkie „proszę”. Chyba tym go przekonałam, bo po chwili się zgodził. 


-Justin pov-

Podrapałem się po głowie jednocześnie przeczesując włosy. Spojrzałem na zegarek, a po chwili jęknąłem widząc która jest godzina. Oby Alice miała dobry powód, by ściągać mnie z łóżka o tej godzinie!
Zanim się podniosłem czas tak szybko zleciał, że zostało mi już mało czasu by się móc ogarnąć. Pospiesznie chwyciłem pierwszą lepszą koszulkę, dżinsy i resztę ciuchów. Ubrałem się, a następnie zgarnąłem ze stolika kluczyki i telefon po czym wyszedłem. Zakląłem pod nosem widząc jaka pogoda panowała na zewnątrz. Deszcz dosłownie rozmywał mi obraz, chociaż mogło to być też wynikiem mojego niewyspania. Skierowałem się na parking i już po chwili znalazłem się w samochodzie. Ze schowka wyciągnąłem paczkę papierosów i umieszczając jedną białą rurkę między wargami odpaliłem silnik. Deszcz stukający o szybę i blachy samochodu zaczął mnie powoli irytować więc włączyłem radio by zagłuszyć ten denerwujący dźwięk. Przesłuchałem jedynie jedną piosenkę, gdyż w tak krótkim czasie znalazłem się pod domem Alice. Zdziwiłem się lekko, że tak szybko mi to poszło, ale pomyślałem, że im szybciej to załatwie tym szybciej znajdę się z powrotem w łóżku.
Zapukałem do drzwi brunetki czekając aż łaskawie mi otworzy. Stanie na takim zimnie wcale mnie nie bawiło. Ponownie do niej zapukałem tym razem nieco mocniej. Po kilku sekundach usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę.
- Cześć Justin, wejdź – brunetka nie patrząc na mnie otworzyła drzwi i odwracając się zniknęła w salonie.
- To tak się teraz wita osoby, które specjalnie zrywają się z samego rana z łóżka? – zażartowałem, ale po minie Alice widziałem, że coś jest nie tak.
Usiadła przy kuchennej wysepce, podszedłem do niej zastanawiając się co mogło się stać. Może miała jakieś wyrzuty sumienia co do wczorajszego pocałunku? Podszedłem do niej, ale nawet nie drgnęła. Przeczesałem ręką włosy zastanawiając się co zrobić, by chociaż na mnie spojrzała. Stanąłem za jej plecami obejmując ją swoimi ramionami. Położyłem głowę na jej ramieniu przez chwile kołysząc jej ciałem. Usłyszałem ciche westchnięcie po czym złapała moją rękę uwalniając się z mojego uścisku. Popatrzyłem zdezorientowany jak brunetka odchodzi na moment, wróciła z laptopem kładąc go przede mną. Była tak tajemnicza, że zaczęło mnie lekko przerażać jej dziwne zachowanie.
- Zobacz – powiedziała wysuwając podbródek do przodu. Zrobiłem to co kazała, spojrzałem w ekran i od razu cała sytuacja mi się rozjaśniła. Widząc tylko nasze zdjęcia w internecie nie musiałem o nic więcej pytać, nawet nie zagłębiałem się w czytanie tego wpisu.
- Po to mnie tu zaciągnęłaś? – zapytałem powstrzymując chichot. Dziewczyna naprawdę była przejęta tym artykułem, ja natomiast przyzwyczajony do takich rzeczy w ogóle się tym nie przejmowałem.
- Czy Ty siebie słyszysz?! Nasze zdjęcia są na co drugim portalu nawet nie chce wiedzieć co dzieje się w gazetach i telewizji! – krzyknęła wyrzucając ręce w górę. 
Była dość poddenerwowana więc postanowiłem przeprowadzić akcję uspokojenia brunetki. Ponownie do niej podszedłem i łapiąc jej twarz w dłonie delikatnie i powoli zacząłem przesuwać kciukami po jej policzkach. Poczułem, że jej oddech nagle przyspieszył, a jej głośne bicie serca usłyszałbym pewnie z drugiego końca pokoju. W pewnym sensie byłem dumny z tego w jaki sposób reaguje na moją bliskość.
- Wszystko jest okej Alice, nie przejmuj się tymi wypocinami uwierz mi, że dwa-trzy dni i wszyscy o tym zapomną – oznajmiłem spokojnie patrząc dziewczynie w oczy. Zabawnie wyglądała, ponieważ w jej oczach jednocześnie panowało przerażenie, a z drugiej strony zmieszanie przez to, że stałem tak blisko niej. Chyba nie musze dodawać, że rumieńce które w oka mgnieniu pojawiły się na jej policzkach tylko dodawały jej uroku.
- Może dla Ciebie to normalne, ale ja nie chce by ludzie wytykali mnie palcami – powiedziała opierając dłonie na moich przedramionach. Jej dotyk sprawił, że sam na chwilę zapomniałem, że próbuje ją uspokoić. Znowu naszła mnie ochota by posmakować jej warg, które w tym momencie były kusząco rozchylone.
- Obiecuje Ci, że nie dojdzie do takiej sytuacji – uśmiechnąłem się zapewniając tym samym Alice, że postaram się, by to zdarzenie się nie powtórzyło. W odpowiedzi uśmiechnęła się słabo spuszczając ze mnie wzrok. Odsunąłem dłonie z jej twarzy widząc, że zaczyna czuć się niekomfortowo w tej pozycji. Zamknęła laptopa stukając w jego obudowę paznokciami.
- Przepraszam, że kazałam Ci tak szybko tutaj przyjeżdżać – czułem, że naprawdę głupio się poczuła widząc, że nie zrobię afery z tego, że zostaliśmy przez kogoś sfotografowani. Nie miałem powodu by kogoś oskarżać, że naruszyli moją prywatność. Byliśmy w miejscu publicznym, a z tego co wiem każdy w taki miejscu może komuś robić zdjęcia.
- Zrobię nam śniadanie – poinformowała uśmiechając się przy tym radośnie.
Nawet nie pamiętam kiedy dziewczyna robiła mi śniadanie bez wcześniejszego uprawiania seksu. O dziwo podobało mi się to. Nie musieliśmy iść ze sobą do łóżka, by móc dobrze się dogadywać. Powoli zaczynałem ją traktować jak kogoś naprawdę bliskiego.
Przyglądałem się jak brunetka krząta się po kuchni robiąc prawdopodobnie jajecznicę. Nie był to szczyt moich marzeń jeśli chodzi o poranne jedzenie, ale doceniałem jej starania i było mi bardzo miło, że wpadła na pomysł wspólnego śniadania. Miałem inne plany, powrót do domu i kontynuacja snu, ale zdecydowanie wolałem zostać z nią mimo mojego wielkiego zmęczenia. W pewnym momencie poczułem, że moje powieki robią się coraz cięższe. Głosy z kuchni stawały się coraz cichsze co jedynie doprowadziło do tego, że zasnąłem. Mój organizm nie potrafił zrozumieć, że nie jestem u siebie, a zasypianie u kogoś na kanapie nie wyglądało najlepiej. Niestety nic już nie mogłem na to poradzić.


-Alice pov-

Pierwszy raz od dłuższego czasu przygotowywanie posiłku sprawiło mi radość. Nie odczuwałam tego, gdy robiłam sobie coś do jedzenia, a poza mną rzadko kiedy miałam okazję by kogokolwiek częstować chociażby jajecznicą. Wykonałam zgrabny obrót po czym rozbiłam kilka jajek na patelni. Przyprawiłam i rozmieszałam żółtko z białkiem, a po upływie kilku minut przeniosłam zawartość patelni na dwa talerze. Mimo, że czynność ta nie była szczególnie trudna to na swój sposób byłam z siebie dumna. Zero poparzeń, zero stłuczonych naczyń. Już miałam zanieść śniadanie do salonu, gdy usłyszałam ciche pochrapywanie. Zmarszczyłam delikatnie brwi podchodząc bliżej kanapy. Odłożyłam talerze na stolik i spojrzałam na Justina. Leżał na kanapie zajmując praktycznie całe miejsce swoim długim ciałem. Wtulony w jedną z poduszek oddychał głośno co jakiś czas chrapiąc. W niczym nie przypominał dorosłego mężczyzny za którego zapewne się uważał na co dzień. Pochyliłam się nad nim i zauważyłam, że na mojej poduszce powstała niewielka mokra plamka tuż przy ustach Justina. Przyłożyłam rękę do ust powstrzymując się od śmiechu. Nie dość, że wyglądał jak małe dziecko to na dodatek ślinił się przez sen. Aww, jak słodko. Powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem, ale uwiecznienia tego widoku nie mogłam sobie odmówić. Jak najciszej przemieszczając się po pokoju odszukałam swój telefon i wracając do Justina włączyłam aparat po czym wykonałam parę zdjęć. Przejrzałam je szybko i zapisałam w specjalnym folderze „Zaśliniony Justin”. Zadowolona z mojego szatańskiego pomysłu usiadłam w fotelu zaczynając jeść swoją porcję jajecznicy. 

Nie wiem czy moja kanapa była szczególnie wygodna, czy po prostu Justin był tak zmęczony, ale od dobrych dwóch godzin spał i nie wyglądało na to, że miałby się szybko obudzić. Sama nie chciałam tego robić, bo z własnego doświadczenia wiem, że skończyło by się to złym humorem w tym przypadku chłopaka. Postanowiłam wykorzystać ten wolny czas żeby wyjść na chwilę do sklepu i uzupełnić moje lodówkowe zapasy. Na małe kolorowej karteczce napisałam krótkie „Wyszłam do sklepu. Zaraz wracam” i położyłam ją w dość widocznym miejscu na stoliku. Zabrałam portfel, klucze i telefon po czym po cichutku opuściłam mieszkanie. Na szczęście deszcz przestał już padać, ale nie zmieniało to faktu że było chłodno i co chwilę musiałam omijać kałuże. Do sklepu miałam niecałe pięć minut drogi, więc w sumie nie mogłam narzekać. Stojąc przy miejscu na wózki poczułam się troszkę dziwnie, jakby ktoś mnie obserwował. Stanęłam na chwilę i rozejrzałam się dookoła, ale nie zauważyłam żadnej podejrzanej osoby. Wzruszyłam ramionami usprawiedliwiając się, że to moja wyobraźnia zaczyna płatać mi figle. Ruszyłam w stronę wejścia do supermarketu i rozpoczęłam mały maraton między poszczególnymi działami. Wrzucałam do koszyka po kolei każdą rzecz, która według mnie miała mi się w przyszłości przydać. Dziękowałam za moment w którym mama podrzuciła mi trochę pieniędzy, dzięki temu nie musiałam się martwić, że w tym tygodniu umrę z głodu. Stojąc przy wielkiej lodówce z mrożonkami ponownie poczułam na sobie czyjś wzrok. Tym razem czułam to intensywniej. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się mężczyzna stojący tuż obok. Niby nic dziwnego, ale ubrany był cały na czarno, a na głowie miał kaptur przez co nie mogłam dostrzec jego twarzy. Nie wyglądał na kogoś kto lubi robić zakupy w supermarketach, ale nie znałam go, więc nie mogłam go w ten sposób oceniać. Otworzyłam szklane drzwiczki i wyciągnęłam z wielkiej lodówki opakowanie paluszków rybnych. Nie wiem czy to przez obecność obcego mężczyzny, czy przez chłód wydobywający się z lodówki, ale przeszedł mnie mocny dreszcz. Wrzuciłam paluszki do koszyka po czym zaczęłam oddalać się z tego miejsca. Kiedy przechodziłam obok mężczyzny nagle poczułam na swoim nadgarstku mocny uścisk. Moje oczy od razu się powiększyły, spuściłam w dół głowę sprawdzając czy to znowu moja wyobraźnia nie szaleje. Jednak nie, na mojej ręce rzeczywiście znajdywała się druga dłoń. Nie patrząc na mężczyznę próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to tylko pogorszyło sytuację, wzmocnił uścisk przez co kilka bransoletek boleśnie wbiło się w moją skórę.
- Puszczaj – syknęłam przez zęby starając się nie okazywać mojego strachu. Ponownie szarpnęłam ręką mając nadzieje, że tym razem zdołam się uwolnić.
- Przestań się wyrywać – warknął nieznajomy i przyciągnął mnie bliżej siebie. Stałam do niego tyłem, po chwili poczułam jego oddech na mojej szyi.


-*-
Ostatnio mam jakiś przypływ weny, więc piszę i piszę kiedy tylko mam czas. Mam nadzieję, że opowiadanie nie staje się nudne, już niedługo pojawi się kilka ciekawych elementów, które postawią Justina w całkiem innym świetle :)

Przy okazji jeszcze raz dziękuje za Wasze komentarze. Nie ma ich zbyt wiele, ale przynajmniej wiem, że jest jakaś garstka ludzi, która czyta to opowiadanie, tak więc mam dla kogo pisać :)

Kolejny odcinek możliwe, że również pojawi się troszkę wcześniej, ale o tym dowiecie się już z twittera.

Buziaki :) xx
 

 

11 komentarzy:

  1. czemu dajesz rozdział którego tak na serio nie ma? i nie można go przeczytać?

    OdpowiedzUsuń
  2. OO :D zaczyna się coś dziać :d czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oww... śpiący Justin.
    Mam kolegę który też tak potrafi zasnąć wszędzie. xD
    Jestem ciekawa co to za mężczyzna i co się stanie.
    Czekam na następny :D
    http://theway-i-feel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział ,czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. @swag69jerry.
    informujesz. ?

    OdpowiedzUsuń
  6. o swietnie.niech cie wena nie opuszcza ;p czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne opowiadanie, nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na następny mega omg w takim momencie skończyłaś ;o ;c <3333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń