Szybko odblokowałem iPhona i zacząłem czytać wiadomość.
Chętnie, wpadnij do
mnie o 21. Znasz mój adres :)
-Alice pov-
Patrząc na wyświetlacz telefonu uśmiechnęłam się widząc, że
wiadomość została dostarczona do Justina. Nie miałam nic przeciwko
imprezowaniu, ale nie codziennie jest szansa by pójść na imprezę z Justinem
Bieberem, prawda? Poza tym były momenty, że naprawdę intensywnie zastanawiałam
się nad jego osobą. Było w nim coś, co cholernie mnie do niego ciągnęło i
zapewniam, że nie chodziło tutaj o jego sławę czy pieniądze. Mimo, że wychodził
z niego wielki podrywacz, miewał huśtawki nastrojów to muszę stwierdzić, że
dość miło czułam się w jego obecności. No tak, w końcu jakby nie patrzeć
mieliśmy za sobą wspólną noc.
Do 21 miałam jeszcze trochę czasu, ale że nie lubię robić
wszystkiego na ostatnią chwilę, powoli zaczęłam się szykować. Kąpiel zajęła mi
równo godzinę, kolejnym wyzwaniem było otworzenie szafy i znalezienie czegoś
odpowiedniego na imprezę. Przez ostatni rok praktycznie w ogóle nie miałam
czasu, by gdzieś wyjść i się zabawić. Nie miałam również czasu chodzić po
sklepach, by zaopatrzyć się w ciuchy, które nadadzą się na takie okazję.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy wygrzebałam z samego spodu bluzkę na ramiączkach
ozdobioną z przodu falbankami, do tego dołączyłam czarne legginsy, buty na dość
wysokich obcasach- dawno nie miałam ich na nogach, ale kochałam je tak bardzo,
że nie mogłam sobie ich odpuścić. Ubrania ostrożnie położyłam na łóżku i
zabrałam się za makijaż i fryzurę. Włosy zostawiłam rozpuszczone gdzie niegdzie
skręciłam je prostownicą dzięki czemu uzyskałam efekt delikatnych fal. Oczy
pomalowałam eyelinerem, wytuszowałam rzęsy i praktycznie byłam gotowa do
wyjścia. Zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze pół godziny, więc szybko się
ubrałam mając nadzieje, że niedługo zjawi się Justin. Po piętnastu minutach
usłyszałam pukanie do drzwi. Wystraszyłam się chociaż wiedziałam, kto stoi za
drzwiami. Pewnym krokiem ruszyłam do drzwi przy okazji przypominając sobie jak
się chodzi w szpilkach. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Justin. Nie
był jednak sam, u jego boku stał ten jego głupi kolega, którego już zdążyłam
nie polubić.
- Wejdźcie – powiedziałam otwierając szerzej drzwi. Gdy je
zamykałam czułam na sobie dwie pary oczu. Było to miłe, ale także dość
krępujące. Nie wiedziałam jak się zachować, więc zaczęłam chichotać pod nosem.
- Świetnie wyglądasz – oznajmił Justin uśmiechając się od
ucha do ucha. Ten jego uśmiech…
- Umm… Dzięki. Napijecie się czegoś? – mimo, że jeden z
gości nie był mile widziany to i tak starałam się być odpowiednio gościnna.
- Jeśli masz to piwo – odpowiedział blondyn i razem z
Jamesem usiedli w salonie. Nie dziwiło mnie już jego zachowanie, w sumie to
było fajne, że nie czuł się u mnie skrępowany. Zachowywał się tak jakbyśmy się
znali co najmniej od kilku lat.
Podałam chłopakom piwo i usiadłam obok nich. Po pokoju
rozniosło się charakterystyczne pstryknięcie towarzyszące przy otwieraniu
puszki.
- Więc gdzie ta impreza? – zapytałam spoglądając raz na
Justina, a raz na Jamesa. Oczywiście większą część czasu przyglądałam się
Justinowi. Miał idealnie ułożone włosy, zaczesane do tyłu, koszulę w kratkę,
którą miał rozpięta, a pod nią biały podkoszulek. Jasne dżinsy, które "wisiały" mu przy kroczu ukazując przy każdym schyleniu kawałek jego bokserek i do tego
czerwone supry. Na temat jego kolegi nie będę się wypowiadać, gdyż kompletnie nie
byłam zainteresowana jego osobą.
- Poszalejemy w klubie, będzie zajebiście! – krzyknął
James klaskając przy tym w dłonie. Zachowywał się jak dziecko, które za moment
miało się wybrać do wesołego miasteczka.
Po chwili obydwoje dopili piwo i równocześnie wstaliśmy z
miejsc. Puściłam ich przodem, bo musiałam zamknąć drzwi, ale mimo to i tak
czułam, że się na mnie gapią. Uśmiechnęłam się w duchu, że jednak nie
zapomniałam jak to jest dobierać idealny strój na imprezę.
- Panie przodem – oznajmił Justin, gdy już byliśmy na
zewnątrz. Na ulicy nie było nikogo, a jedyny odgłos jaki nam towarzyszył to
stukot moich szpilek.
Szatyn otworzył mi drzwi do samochodu, a gdy już wszyscy
byliśmy w komplecie odpalił silnik i skierowaliśmy się w stronę klubu.
-Justin pov-
Cały czas próbowałem skupiać się na drodze, ale wiedząc że
za mną siedzi Alice i na dodatek wyglądała tak, że miałem ochotę zostać z nią
sam na sam, niezbyt dobrze mi to wychodziło. Na szczęście klub nie był daleko,
zajęło nam to kilka minut by do niego dojechać. Zatrzymałem się na parkingu,
nawet nie zdążyłem wyłączyć silnika kiedy James otworzył drzwi i wyleciał jak z
procy krzycząc coś do nas, że spotkamy się później. Machnąłem jedynie ręką i
wysiadłem z samochodu. Alice już
wcześniej wysiadła i czekała na mnie. Jeszcze raz ukradkiem spojrzałem na to
jak dzisiaj wygląda. Tak szczerze nie mogłem się napatrzyć, pierwszy raz
widziałem ją w takiej wersji i muszę to przyznać- wyglądała cholernie
seksownie. Nacisnąłem mały guziczek na pilocie dołączonym do kluczyków, a
światła w aucie na chwilę mrugnęły wydając przy tym piknięcie.
- No to w drogę – uśmiechnąłem się do brunetki i razem
ruszyliśmy do klubu.
Już z daleka było słychać głośną muzykę, a grupka ludzi
czekała przed wejściem. Większość z nich zapewne modliła się by ochroniarze ich
wpuścili, gdyż nie byli pełnoletni. Gdy już znaleźliśmy się przy bramce objąłem
ramieniem Alice na co dziwnie na mnie popatrzyła. Nie cofnąłem ręki jedynie
posłałem jej uśmiech, a ona go odwzajemniła.
- Kogo ja widzę! – jeden z ochroniarzy był moim kumplem
także z wejściem do środka nie mieliśmy najmniejszego problemu. Przybiłem z nim
piątkę i wymieniliśmy kilka krótkich spojrzeń, wiedziałem że chodziło mu o
Alice, ale nie zamierzałem wdawać się z nim w dyskusję.
- Napijesz się czegoś? – zapytałem gdy już zajeliśmy miejsca
w loży. Musiałem usiąść blisko Alice, ponieważ muzyka była głośna, a nie
zamierzałem do niej co chwilę krzyczeć. Poza tym nie miałem co narzekać, taka
odległość a raczej jej brak bardzo mi odpowiadała.
- Okej, ale zdaje się na Ciebie – zachichotała opierając się
wygodnie o kanapę.
- Dobrze, zaraz wracam – oznajmiłem i poszedłem do baru.
Dopiero w połowie drogi zorientowałem się, że tak naprawdę to nie wiem co jej
zamówić. Przeważnie przychodząc z dziewczyną brałem coś najmocniejszego by ją
krótko mówiąc upić, dlatego też nasza wizyta w klubie szybko dobiegała końca. Z
Alice nie chciałem stosować tego triku. Pomogła mi, więc nie chciałem traktować
jej w ten sposób.
Barman widząc mnie od razu się uśmiechnął. No tak, byłem
tutaj dość częstym gościem stąd te znajomości.
- To samo co zwykle Justin? – zapytał mieszając przy tym
drinka.
- Tym razem coś słabszego, ale dla mnie to co zwykle –
odpowiedziałem opierając się o podświetlaną ladę.
Chwilę później stanęła obok mnie jakaś blondyna. Po jej
stroju wywnioskowałem, że przyszła tu tylko w jednym celu. Poza tym już nie
pierwszy raz ją tutaj widzę. Pech chciał, że tym razem chciała się do mnie
przyczepić.
- Może postawisz mi drinka? – spytała zaplatając pasmo włosów
na palca i zaczęła nim kręcić. Spojrzałem na nią i w tym momencie szeroko się
uśmiechnęła oblizując przy tym usta. Chciała wyglądać seksownie, ale do tego
jeszcze dużo jej brakowało. Zamiast tego wyglądała bardzo żałośnie.
- Chyba pomyliłaś adresy – stwierdziłem po czym zabrałem
wcześniej zamówione drinki i odszedłem zostawiając zdezorientowaną dziewczynę.
Dopiero gdy znalazłem się obok Alice poczułem, że to jest
właściwe miejsce w którym teraz powinienem być. Podałem jej kolorowego drinka z
jakąś babską kolorową parasoleczką.
- Dziękuje – tyle jedynie mogłem wyczytać z jej ruchu warg,
muzyka wydawała mi się coraz głośniejsza. Z tego też względu nasze drinki
musieliśmy wypić w ciszy. Obydwoje obserwowaliśmy ludzi na parkiecie. Ich ruchy
akurat miały mało wspólnego z tańcem, połowa ocierała się o siebie wykonując
przy tym dość jednoznaczne ruchy, natomiast druga połowa obściskiwała się w
tłumie nie zwracając uwagi na to, że nie są tutaj sami. Takie widoki były dla
mnie normą. Co tu dużo mówić, sam nie raz znajdywałem się w takiej sytuacji.
-Alice pov-
Siedziałam razem z Justinem pijąc drinka i patrząc na
poczyniania ludzi na parkiecie. Chociaż w sumie wolałabym tego nie widzieć.
Jeśli byli aż tak napaleni to mogli zostać w domu, a nie obściskiwać się tak na
środku parkietu, fuj. Zerknęłam kątem oka na Justina, ale on całkowicie był
pochłonięty monitorowaniem tej sytuacji, która nie bardzo mi się spodobała.
Dopiero po chwili zauważył, że mu się przyglądam.
- Coś się stało? – zapytał zaciekawiony nachylając się nad
moich uchem. Momentalnie poczułam ciepły oddech na szyi wymieszany z jego
perfumami. W żołądku wszystko aż mi podskoczyło, gdy poczułam tą mieszankę.
Wtedy też zdałam sobie sprawę, że siedział blisko mnie, nawet bardzo blisko.
Nasze uda się stykały, od razu poczułam ciepło również w tym miejscu. Dopiłam
drinka nie odpowiadając na wcześniejsze pytanie Justina. Uśmiechnęłam się
jedynie po czym on zrobił to samo.
- Chodź – powiedział podając mi rękę. Popatrzyłam na niego
zdezorientowana, ale bez żadnych pytań złapałam jego dłoń. Nie wiedziałam gdzie
mnie prowadzi, ale to nie było ważne. Czułam się z nim dobrze i póki był obok
nie miałam się o co martwić. Omijając parę stolików jak i kilka zataczających
się dziewczyn znaleźliśmy się na parkiecie. Z loży wydawał się o wiele
mniejszy, teraz stojąc na jego środku byłam pewna, że bym się zgubiła wśród
tych ludzi. Ścisnęłam mocniej ręke Justina, odwrócił się w moją stronę patrząc
na mnie pytająco.
- Straszny tu tłok – krzyknęłam do niego na co jedynie się
zaśmiał. Ugh, rozmowa w klubach to jakaś porażka.
Będąc w szpilkach byłam
prawie tego samego wzrostu co Justin. Tańczyliśmy chwilę w swoim własnym
rytmie, gdy nagle chłopak położył dłonie na mojej talii jednocześnie
przyciągając mnie do siebie. Znowu odległość między nami była minimalna.
Objęłam rękami jego szyję i w takiej pozycji zaczęliśmy się poruszać w rytm
muzyki. Tańcząc z Justinem zaczęło mi się wydawać, że na sali znajduje się
coraz mniej osób, ale mimo to nadal byłam przy nim bardzo blisko. Wdychałam
jego cudowne perfumy nie mogąc się nimi nacieszyć. Nagle podniósł jedną z moich
rąk i szybko okręcił mnie na co nie byłam przygotowana. W efekcie źle stanęłam
nogą i dość mocno się zachwiałam prawie upadając. Prawie, ponieważ Justin
szybko mnie złapał i znalazłam się w jego silnych ramionach. Ta bliskość
sprawiła, że się zarumieniłam, nie wiedząc co zrobić wtuliłam głowę w jego
szyję. Nie widziałam tego, ale czułam, że na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Po paru piosenkach postanowiliśmy odpocząć, a przy okazji wypić nowego drinka.
Poprzedni nie sprawił, że poczułam się „weselej”, więc teraz poprosiłam by
przyniósł coś innego. Chyba nie był pewny co do tego, bo popatrzył na mnie
szukając potwierdzenia. Kiwnęłam głową po czym odszedł ponownie do baru.
Justin już długo nie wracał, a mi głupio było siedzieć
przez tak długo czas samej.
Postanowiłam, że poszukam mojej „zguby”. Bar był niedaleko, więc nie było mowy
bym się zgubiła. Przepchnęłam się przez grupkę ludzi, zaklęłam pod nosem gdy
jedna z dziewczyn mało co mnie nie zdeptała, odepchnęłam od siebie jakiegoś
pijanego kolesia, który próbował mnie złapać, aż w końcu zobaczyłam kawałek
baru. Nie wiedziałam, że ta czynność tyle będzie mnie kosztować, ale już nie
było sensu wracać. Zatrzymałam się na chwilę, by przyjrzeć się ludziom przy
barze i znaleźć Justina. Długo nie musiałam szukać, był chyba
najprzystojniejszym facetem w tym klubie. Niestety widząc go w tym momencie w
dość jednoznacznej sytuacji miałam ochotę w trybie natychmiastowym ulotnić się
z tego miejsca...
super, kiedy następny?
OdpowiedzUsuńuuuu to się probiło xD kiedy dodasz następny ?????? mam nadzieje że jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńJustin, kołku.. Coś Ty najlepszego zrobił ? : C
OdpowiedzUsuńmega jest :D
OdpowiedzUsuńhaha pewnie ta laska go pocalowala,a ona to zobaczyla ;p czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńouuu ;/ Ciekawie się robi :D :)
OdpowiedzUsuńJustin zwalileś sprawę... Alice na pewno da mu popalić haahaha XD czekam z niecierpliwością na następny. Życzę weny! Nelli_xx
OdpowiedzUsuńBędzie się działo w następnym :D Świetnie piszesz i masz niesamowite pomysły, nie mogę doczekać się nn:*
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie:3
http://lovesandfriend.blogspot.com/
Super c:
OdpowiedzUsuń