piątek, 31 maja 2013

Eight.



Już z odległości kilku metrów widziałam jak Justin stoi z jakąś wypindrzoną panienką przy barze. Zalecała się do niego, tego akurat nie dało się ukryć. Jej króciutka do granic możliwości sukienka ledwo co zasłaniała biust. W sumie to była tak obcisła, że jedynie go uwydatniała przez co wyglądało to jakby zaraz miał wypłynąć na zewnątrz. Takiego typu dziewczyny często można spotkać na imprezach w klubie, wiadomo również jaki mają cel. W naciąganiu naiwnych facetów powinny dostać złoty medal. Na początku tylko przyglądałam się tej sytuacji. Z tego co zauważyłam to cały czas rozmawiali, Justin chyba próbował się jej pozbyć, ale nie robił tego jakoś szczególnie z postępem. Już miałam wrócić do stolika, gdy zauważyłam wielkiego, mocno umięśnionego mężczyznę, który ze wściekłością wypisaną na twarzy szedł w stronę baru. Szybko przeniosłam wzrok na Justina i jego towarzyszkę, akurat w tym momencie blondyna pochyliła się zaczynając całować chłopaka. Moje źrenice natychmiast się rozszerzyły a usta rozchyliły. Co ta dziewczyna wyprawia?!
Wróciłam wzrokiem do wściekłego faceta, który był już blisko, a ja nie wiedziałam co robić. Byłam pewna, że wywiąże się z tego mega afera. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś ochroniarza. Przeszłam szybko między stolikami, przecież ktoś musiał pilnować tutaj porządku! Nie zdążyłam nawet obejść połowy sali, gdy do moich uszu dotarły krzyki i gwizdy. Odwróciłam się w stronę baru, a tam zastałam już pokaźną grupkę osób, które wyglądało na to, że kibicowały.

Cholera, cholera, cholera.

Zaklinając w duchu fakt, że w klubie nie można liczyć na pomoc ochroniarzy dobiegłam do grupki ludzi. Przecisnęłam się przez parę osób, zignorowałam ciekawskie spojrzenia gapiów mając na celu jedynie dostanie się do Justina. Gdy już byłam na przodzie momentalnie zamarłam.
Spodziewałam się jakiejś przepychanki, paru wyzwisk i to na tyle. Jednak zastałam tam przerażającą bójke między tym mięśniakiem, a Justinem. Mężczyzna był co najmniej dwa razy większy od szatyna, jego drugim domem była zapewne siłownia. Był obrzydliwie umięśniony, ciężko było mi na niego patrzeć. Justin również był umięśniony, ale to nijak miało się do jego przeciwnika.
- Jeszcze raz zobaczę Twoje łapy na mojej dziewczynie skurwielu! – wrzasnął mężczyzna zadając Justinowi cios prosto w brzuch. Chłopak zgiął się z grymasem bólu wypisanym na twarzy. Widząc to skrzywiłam się na samą myśl o tym jak to musiało boleć.
- Pierdol się – syknął Justin po czym rzucił się z rękami na mięśniaka. 
Wycelował pięścią prosto w jego nos, a po chwili zauważyłam na dłoni Justina krew. Zaraz po tym ciosie pchnął go do tyłu przez co wylądował na stolikach dosłownie łamiąc je na pół. Tym posunięciem rozwścieczył go już chyba do maksimum. Jego twarz była cała czerwona i to nie za sprawą krwi, która spływała mu z nosa i rozciętego łuku brwiowego.
Justin w tym czasie przygotowywał się na kolejny cios zadany przez chłopaka. Sam go nakręcał swoimi głupimi tekstami. Eh, faceci. Gestem ręki wskazał, że czeka na jego kolejny ruch. Jego kąciki ust mimo tej całej sytuacji były cały czas w górze. Czy on jest normalny?
Widząc jak mięśniak jest coraz bliżej szatyna wstrzymałam oddech. Zdążyłam tylko zerknąć na blondynę, która jak gdyby nigdy nic przyglądała się całej akcji i uśmiechała się głupkowato co tylko upewniło mnie w racji, że miała więcej tapety na twarzy niż szarych komórek w głowie.
Nie wiem czy to było efektem szoku, ale czułam jakby muzyka nagle ucichła, a światła w tym momencie przestały migać. To była jedyna okazja by coś z tym zrobić. Nie miałam zamiaru dalej przyglądać się temu jak Ci idioci powoli się zabijają.
- Przestańcie! – krzyknęłam przez co skierowałam na siebie całą uwagę tłumu. Zapadła cisza, wszyscy patrzyli na mnie pytająco jakbym przerwała im najlepszą rozrywkę. Ta, mogli sobie jeszcze popcorn przynieść.
Podeszłam do chłopaków i stanęłam między nimi. Wspaniałe miejsce sobie wybrałaś, Alice. Podniosłam wzrok patrząc na mięśniaka posyłając mu mordercze spojrzenie (tak,na pewno się wystraszył) po czym skierowałam ten sam wzrok na Justina.
- Po ile Wy macie lat?! – wrzasnęłam czując jak złość i adrenalina kotłują się we mnie – Jesteście aż tak prymitywni, by załatwiać sprawy w ten sposób? – w tym momencie popatrzyłam na chłopaka ze zbyt dużym przyrostem mięśni. – Dla Ciebie mam jedynie bezcenną radę, bo musisz być naprawdę ślepy nie widząc tego, że Twoja dziewczyna szuka tylko okazji by kogoś poderwać, więc pilnuj jej, bo to przez nią to całe zamieszanie! – wykrzyczałam mu prosto w twarz nie zwracając uwagi na to, że przez cały czas panowała cisza i wszyscy mi się przyglądali. No naprawdę świetne kino sobie wybrali.
- Kim Ty w ogóle jesteś, że się wtrącasz?! Koleś zabierz tą swoją dziwkę niech nie miesza się w męskie sprawy!
- Coś Ty powiedział?! – nagle koło mnie pojawił się Justin. Stanął przede mną tym samym zasłaniając moje ciało swoim w geście obronnym. Wychyliłam delikatnie głowę zza Justina, by zobaczyć reakcję tego drugiego.
- Dobrze słyszałeś! Suka powinna znać swoje miejsce! – krzyknął uśmiechając się przy tym jak ostatni skretyniały cwaniak. Modliłam się w tym momencie, by Justin dał spokój lekceważąc jego teksty niskiego poziomu. To logiczne, że chciał go jedynie sprowokować.
- Tak sobie możesz mówić do swojej niewiernej dziewczyny, a nie do mojej przyjaciółki! – warknął Justin robiąc krok do przodu. Przełknęłam głośno ślinę. Cholernie zaczęłam się bać i zaraz, zaraz… czy on nazwał mnie swoją przyjaciółką?
- Justin daj spokój – mruknęłam tak, że tylko on słyszał mój głos. Wiedziałam, że mnie słyszał. Zacisnął mocno pięści, lecz nawet nie odwrócił się w moją stronę. 

Teraz, albo nigdy.

Chwyciłam jego dłoń rozluźniając jego ściśnięte pięści. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Uśmiechnęłam się lekko przeplatając swoje palce z jego. Nic nie mówiąc pociągnęłam go w stronę wyjścia zostawiając całą tą grupkę ludzi i mięśniaka bez komentarza. Chciałam się stamtąd jak najszybciej wydostać. Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden wieczór.
Wychodząc na zewnątrz zimne powietrze uderzyło mnie w rozgrzane policzki. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Cały czas trzymałam Justina za ręke, więc pewnie też to poczuł. Trzymałam go tak dopóki nie znaleźliśmy się przy samochodzie. Justin nadal nie odzywał się ani słowem. Sięgnął jedynie do kieszeni, by wyciągnąć kluczyki, po chwili oboje wsiedliśmy do środka. Co dziwne nadal na dłoni czułam jego uścisk i ciepło.
Chłopak oparł dłonie na kierownicy zaciskając je na niej. Spuścił głowę oddychając głośno. Prawdopodobnie liczył do dziesięciu, by emocje z niego trochę opadły. Po niecałej minucie spojrzał na mnie. Światło latarni dokładnie oświetlało jego twarz. Tak samo jak jego „kolega” miał rozcięty łuk brwiowy oraz rozciętą wargę. W porównaniu do tamtego Justin prawie w ogóle nie był zakrwawiony. Dokładnie mu się przyjrzałam. Na początku byłam przerażona, bałam się że stanie się coś gorszego. W sumie to pewnie stało by się gdybym nie zainterweniowała.
Cisza między nami zaczęła się robić dla mnie krępująca. Justin cały czas mi się przyglądał, a ja nie umiałam wyczytać z jego twarzy o co mu może chodzić. Chciał podziękować? Nakrzyczeć na mnie za to, że się wtrąciłam? Nie miałam pojęcia. Bawiłam się swoimi palcami czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony szatyna. Poprawiłam się na siedzeniu i oparłam głowę o zagłówek patrząc przed siebie.
Nagle poczułam na twarzy rękę Justina. Przejechał palcami po moim policzku, robił to tak delikatnie, że prawie tego nie czułam. Gdy tak dotykał mojej skóry, po moim ciele co chwile pojawiała się nowa fala ciepła. Poczułam jak w samochodzie momentalnie wzrasta temperatura. Justin nie przerywał tego delikatnego głaskania, wręcz przeciwnie- zjechał na mój podbródek zmuszając mnie tym samym bym odwróciła głowę w jego kierunku. Zrobiłam to, z resztą nie miałam innego wyjścia. Patrzyłam w jego karmelowe tęczówki jak zahipnotyzowana. Nieświadomie przygryzłam wargę co od razu przykuło uwagę chłopaka. Spojrzał na mojego wargi po czym powoli oblizał swoje. Wyglądało to tak seksownie, że mój żołądek od razu wykonał dziwne akrobacje. Wtedy zdałam sobie sprawę, że Justin szykował się by mnie pocałować. Prawdę mówiąc nie chciałam mu tego przerywać, a nawet żeby był pewny tego co chce zrobić dałam mu przyzwolenie uśmiechając się do niego delikatnie.
Przysunął się bliżej mnie i dalej trzymając mój podbródek musnął moje wargi. Nie przeszkadzało mi to, że jego dolna warga była rozcięta przez co przez chwilę poczułam nieprzyjemny smak krwi. Nie miało to wtedy znaczenia. Justin odsunął się po to by tylko sprawdzić moją reakcję na jego pocałunek. Jak inaczej mogłam zareagować? Już bez żadnych podchodów chwyciłam jego twarz w dłonie i tym razem pochylając się ze swojej strony pocałowałam jego usta. Od muśnięcia przeszliśmy w bardziej namiętny pocałunek. Trwało to kilka sekund gdy poczułam na wargach język Justina, który tym sposobem prosił mnie bym dała mu większy dostęp. Już po chwili nasze języki poznawały się tocząc ze sobą walkę. Już nie czułam akrobacji w żołądku, to była wielka rewolucja! Pocałunek Justina sprawiał, że miałam ochotę na więcej, modliłam się żeby tego nie przerywał. Wydałam z siebie cichy jęk kiedy chwycił zębami moją wargę. Mruknął zadowolony widząc jak na mnie działa po czym przeniósł swoje usta na moją szyję. Przechyliłam głowę na bok dając mu więcej miejsca na swoje popisowe pocałunki. Ręką złapałam jego tył głowy głaszcząc go i na przemian ciągnąc jego włosy. Dosłownie odleciałam gdy poczułam jego mokry język na szyi. Przejeżdżał po niej kilka milimetrów po czym kończył tą trasę muśnięciem warg. W tym przypadku moje jęki było słychać częściej niż poprzednio. Chciałam mu się jak najszybciej odwdzięczyć. Już byłam tak blisko jego szyi gdy nagle usłyszałam pukanie w szybę.

Proszę niech to pukanie będzie efektem mojej wyobraźni.

- Nie zapomnieliście o kimś? – zza szyby usłyszeliśmy głos James’a. No tak, któżby inny mógł się pojawić w takim momencie.
Oderwaliśmy się od siebie chichocząc pod nosem. Dobrze, że z mojej strony było ciemno, nikt nie mógł zauważyć moich rumieńców na policzkach. Ze względu na to, że siedziałam z przodu i było mi tam bardzo przyjemnie i wygodnie James został zmuszony zająć miejsce z tyłu. Gdy wsiadał i poświęcił całą swoją uwagę na zapięcie pasów poczułam jak ręka Justina wędruje po moim udzie coraz wyżej. Fala gorąca natychmiast powróciła. Przygryzłam wargę kładąc dłoń na dłoni Justina i zatrzymując go spojrzałam na niego.
- Nie jesteśmy sami – powiedziałam bezgłośnie poruszając jedynie wargami. Odczytał to bez problemu ponieważ od razu na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
Odpowiedziałam tym samym i już do końca naszej podróży uśmiech nie schodził mi z twarzy. Wyłączyłam się kompletnie, nie zwracając uwagi na James’a i jego opowiadania o podrywach w klubie przez całą drogę do domu analizowałam zbliżenie z Justinem. Do tej pory gdy sobie to przypominałam robiło mi się gorąco. Kto wie jakby się to skończyło gdyby nie James?

7 komentarzy:

  1. James, idealne wyczucie czasu ;_;

    Rozdział mi się podoba. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. buhahah :D Świetnee :D czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wow. the best chapter ever

    OdpowiedzUsuń
  4. James jakie świetne wyczucie czasu xd :D -,-
    nic dodać nic ująć :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega kiedy następny James genialne wyczucie czasu <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj Justin niegrzeczny XD Wiedziałam, że coś takiego się wydarzy pomiędzy nimi :D haha, noo nooo pięknie to się bawi w samochodzie. Czekam na następny i życzę weny ~luvdemz

    OdpowiedzUsuń